Polskie myśliwce poderwane po rosyjskim ataku na Ukrainę – najwyższa gotowość bojowa

Polskie myśliwce poderwane po rosyjskim ataku na Ukrainę – najwyższa gotowość bojowa

W nocy z niedzieli na poniedziałek, 28 września 2025 roku, w godzinach około 4:00, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poderwało polskie i sojusznicze myśliwce w odpowiedzi na zmasowany rosyjski atak rakietowy na Ukrainę. To nie był pierwszy taki incydent – ale był najbardziej wszechstronny. Systemy obrony powietrznej osiągnęły najwyższy stopień gotowości bojowej, a w powietrzu pojawiły się nie tylko polskie F-16, ale także samoloty wczesnego ostrzegania i rozpoznania. Wszystko – bo wtedy, jak się okazało, nie tylko granica była w niebezpieczeństwie, ale i sama logika bezpieczeństwa Europy Wschodniej.

Co się stało w nocy z 28 na 29 września?

Rosja uruchomiła ponad 70 rakiet i dronów, głównie skierowanych na infrastrukturę portową w rejonie Orliwka w obwodzie odeskim. Według wicepremiera Ukrainy ds. odbudowy Ołeksij Kułeba, atak spowodował uszkodzenie ponad 10 ciężarówek i kilku rannych na ukraińsko-rumuńskim punkcie kontrolnym. To nie był losowy cios – to był celowy zamach na łańcuch logistyczny, który wspierał transport pomocy humanitarnej i broni do Ukrainy. W odpowiedzi, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych – pod przewodnictwem gen. bryg. Jarosława Mika – podjęło decyzję o poderwaniu dyżurnych par myśliwskich. W powietrzu znalazły się Siły Powietrzne Rzeczypospolitej Polskiej, a także samoloty wczesnego ostrzegania E-3A Sentry z bazy w Łasku.

Przechwycenie Ił-20 – nie naruszona granica, ale ostrzeżenie

W trakcie operacji polskie myśliwce przechwyciły rosyjski samolot rozpoznawczy Ił-20. Nie był to atak. Nie był to naruszenie przestrzeni powietrznej RP. Ale był to wyraźny sygnał. Samolot działał w międzynarodowej przestrzeni powietrznej, bez transpondera, bez planu lotu, bez komunikacji z kontrolą lotów. To nie był błąd. To był test. Jak powiedział rzecznik prasowy DORSZ, podpułkownik Marcin Gacki: „To nie był incydent – to był sygnał, że Rosja nie przestaje sprawdzać granice naszej gotowości”. W tym samym czasie, w rejonie Majdan-Sielec na Lubelszczyźnie, pojawił się dron. Wstępne analizy Onetu wskazywały na napisy cyrylicą, które sugerowały, że „nie był to dron bojowy”. Rzecznik ministra obrony narodowej, podpułkownik Janusz Sejmej, potwierdził: „Nie ma dowodów, że był uzbrojony. Ale jego obecność była nielegalna i niebezpieczna”.

Kontekst: To nie pierwszy raz. To systematyczna eskalacja

W nocy z 9 na 10 września 2025 roku – podobnie – polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez rosyjskie drony. W nocy z 2 na 3 września – kolejne poderwania myśliwców. A 6–7 września – kolejny dron, tym razem w regionie Podlasia. Co ciekawe, wszystkie te incydenty miały jedno wspólne: nie miały charakteru „losowego”. Wszystkie były zlokalizowane wzdłuż granicy z Ukrainą, w godzinach nocnych, gdy obserwacja jest trudniejsza. Wczoraj – 4 października 2025 roku – sytuacja się powtórzyła. Ponownie zostały poderwane myśliwce. To nie jest przypadkowość. To jest strategia.

Rumunia reaguje – i to zdecydowanie

Rumunia reaguje – i to zdecydowanie

Nie tylko Polska. Rumuńskie siły zbrojne poderwały dwa myśliwce F-16 w odpowiedzi na rosyjską aktywność dronową w pobliżu granicy. To pierwszy raz od lat, że Rumunia – tradycyjnie ostrożna w swoich reakcjach – weszła w ten sam tryb co Polska. Oznacza to, że rosyjskie działania nie są już traktowane jako lokalny problem Ukrainy. To jest zagrożenie dla całej północnej części NATO. I to nie tylko z powodu broni, ale z powodu psychologicznego ciśnienia. Kolejne podejścia do granicy, nawet jeśli nie są naruszające – wywołują stres, zmęczenie, wyczerpanie personelu.

Co dalej? Gotowość do wszystkiego

Wiceadmirał Andrzej Andrzejewski, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, potwierdził: „Uruchomiono wszystkie dostępne siły i środki pozostające w dyspozycji Dowództwa Operacyjnego RSZ”. To oznacza nie tylko myśliwce, ale także radarowe stacje, systemy Patriot, i specjalistyczne jednostki rozpoznania elektronicznego. Wszystko działa 24/7. W rejonie Hrubieszowa, Zamościa i Przemyśla – zwiększone patrole. W powietrzu – ciągła obecność. W komunikacie DORSZ z 28 września napisano: „Siły są przygotowane do natychmiastowej reakcji, a sytuacja w regionie jest stale monitorowana”. To nie jest tylko protokół. To jest deklaracja. Rosja nie ma już „przestrzeni do manewru”. Granica z Ukrainą to teraz front linii obrony NATO.

Historia się powtarza – ale nie tak, jak wcześniej

Historia się powtarza – ale nie tak, jak wcześniej

W 2022 roku, po rozpoczęciu pełnowymiarowej inwazji, Polska zwiększyła obecność wojskową na wschodzie. W 2023 roku – wprowadzono dodatkowe baterie Patriot. W 2024 roku – rozpoczęto budowę nowych punktów dowodzenia. Ale dopiero teraz, w 2025 roku, widać, że nie chodzi już tylko o „obronę granicy”. Chodzi o to, żeby Rosja wiedziała: każdy dron, każdy samolot, każdy niezidentyfikowany obiekt w pobliżu naszej granicy – będzie traktowany jak potencjalne zagrożenie. To zmiana w doktrynie. Nie chodzi już o reakcję na atak. Chodzi o zapobieganie atakowi. I to jest najbardziej niepokojące dla Moskwy.

Frequently Asked Questions

Dlaczego Polska poderwała myśliwce, skoro atak był na Ukrainę?

Polska działa w ramach NATO i własnej strategii obronnej. Rosja nie ogranicza się tylko do Ukrainy – jej drony i samoloty rozpoznawcze testują granice NATO. Poderwane myśliwce nie były reakcją na atak na Ukrainę, ale na potencjalne zagrożenie dla polskiej przestrzeni powietrznej. To standardowa procedura w sytuacjach, gdy nieznane obiekty działają bez transpondera w pobliżu granicy.

Czy rosyjski Ił-20 naruszył polską przestrzeń powietrzną?

Nie, samolot Ił-20 nie przekroczył granicy polskiej przestrzeni powietrznej. Działał w międzynarodowej strefie, ale bez transpondera i planu lotu – co jest naruszeniem międzynarodowych przepisów lotniczych. Takie zachowanie jest traktowane jako wrogie i wymusza interwencję. To jak samochód, który jedzie po drodze bez świateł i nie reaguje na sygnały – nie musi cię uderzyć, żeby być niebezpieczny.

Co to znaczy, że systemy obrony osiągnęły najwyższy stopień gotowości?

Oznacza to, że wszystkie systemy – od radarów, przez Patrioty, po jednostki rozpoznania – działają w trybie 24/7 z maksymalną czułością. Personel pracuje w trzech zmianach, bez przerw. Broń jest na gotowości do strzału w ciągu 90 sekund. To stan, w jakim Polska była tylko podczas początkowych miesięcy wojny na Ukrainie – i teraz ponownie.

Dlaczego Rumunia też poderwała myśliwce?

Rumunia, jako członek NATO, ma wspólną strategię obronną z Polską. Rosja prowadzi działania dronowe wzdłuż granicy z Ukrainą i Rumunią – szczególnie w rejonie Odesy i Czarnego Morza. Kiedy Rosja testuje granice jednego sojusznika, to testuje granice wszystkich. Rumunia reaguje nie z powodu paniki, ale z powodu obowiązku – i żeby nie dać Rosji żadnego wrażenia, że jest „słabszym ogniwem”.

Czy to oznacza, że Polska może zostać zaatakowana?

Nie ma dowodów, że Rosja planuje atak na Polskę. Ale nie ma też gwarancji, że nie dojdzie do przypadkowego zderzenia, błędnej identyfikacji lub „przypadkowego” użycia broni. W warunkach ciągłej eskalacji – każdy dron, każdy samolot, każdy niezidentyfikowany obiekt – może stać się zapalnikiem. Polska nie chce wojny, ale nie pozwoli na jej wybuch na swoim terenie.

Jakie są plany na najbliższe tygodnie?

Polska planuje zwiększenie liczby patroli powietrznych o 40% wzdłuż granicy z Ukrainą. Wprowadzono nowe protokoły identyfikacji dronów – w tym wykorzystanie sztucznej inteligencji do analizy ich śladów radarowych. Oczekuje się, że w listopadzie 2025 roku zostanie uruchomiony nowy system „Wzrok” – dedykowany do wykrywania niskotonowych dronów w warunkach pogodowych. To nie tylko obrona – to przewaga informacyjna.

© 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.